Dziś dzień kota. W
Polsce obchodzimy go od 2006 roku.
13 lat temu, mój ideał kota, to malutki, długowłosy, rudy
koteczek. Koleżanka zadzwoniła, że jest bezdomny kotek, którego natychmiast
trzeba go przygarnąć. No i co! A jak się nie dogadamy? A co jak będę chciała
wyjechać? A jak w nocy gardło mi przegryzie? Nigdy nie miałam kota. Szybka
kalkulacja. Wolne 3 dni, jak się nie dopasujemy wywiozę pchlarza do rodziny na
wieś. Malutki, rudy …
No i przyjechał …. Najbrzydszy kot na świecie, czarno-biały -
jak krowa, wielki, z podrapanym nosem.
Wzięłam go na ręce, a on przytulił się jak dziecko. Przez
kolejne trzy dni nie odstępował mnie na krok. Jak zmywałam leżał na moich
stopach, lub w drugiej komorze zlewu, jak się kąpałam leżał na ręczniku pod
prysznicem.
Minęło 13 lat. Przez ten czas moje kocisko czekało na mnie
na podjeździe jak wracałam z pracy, przynosiło mi myszy i pszczoły, przywitało
na świecie troje moich dzieci. Mój kot to członek naszej rodziny.